Recenzujemy

W kontakcie: tutaj hummus to mus!

W końcu smacznie na Grunwaldzie

W kontakcie to knajpka tak niepozorna, że łatwo ją przeoczyć nawet mijając jej witrynę. Będąc w okolicy uniwersyteckiego wydziału dziennikarstwa warto jednak wytężyć wzrok, by nie przegapić kulinarnego skarbu. W niewielkim, minimalistycznym lokalu przy ulicy Benedykta Polaka, na głodnych czeka prawdopodobnie najlepszy hummus w mieście.

Im dalej od centrum, tym trudniej o dobrą kuchnię – to stwierdzenie na szczęście powoli traci rację bytu. Nadodrze przeszło prawdziwą kulinarną rewolucję, a swoją smakową wizytówkę ma już niemal każda dzielnica, więc boom nie mógł ominąć okolic Placu Grunwaldzkiego. W czasach studiów kuchnia tych okolic kojarzyła mi się z pomidorową ze studenckiego bufetu, knyszą z budki i pizzą z kultowej już Pizzerii Bravo, która karmi wygłodniałych studentów od dekady, a przynajmniej za tyle czasu mogę potwierdzić własnym doświadczeniem. Dziś scenerię kulinarną „Manhattanu” i okolic uzupełniły między innymi burgerownie (Pasibus, Wartburger), alternatywna, wegańska Zdrowa Krowa, bar U Gruzina czy leżąca lekko na uboczu, w odległości jednego przystanku tramwajowego, pizzeria Nel Parco. Mozaika smaków jest więc równie eklektyczna, jak sam Plac, choć o zachwyt trudno – a przynajmniej było tak do tej pory. Remont sedesowców i nadodrzańskich bulwarów po latach przywrócił urok zaniedbanej okolicy, a „w kontakcie” może być pierwszym, śmiałym krokiem na drodze jej kulinarnej rewitalizacji.

w kontakcie

Po przekroczeniu progu knajpki witają nas surowe, ceglane ściany, skrzynka pełna cytryn, imbiru i melonów, żarowki na długich kablach i drewniany bar z rzędem owiniętych ściereczkami bochenków z lokalnych piekarni. Z menu umieszczonego na ścianie wynika, że zjemy tu hummus w kilku odsłonach, a także lokalne sery oraz warzywne pasty i przekąski. Do picia, poza kawą, serwowana jest lemoniada. Razem z towarzyszką-wegetarianką wybieramy hummusy, a ja dorzucam do zamówienia pastę z awokado, wegański smalec z figą oraz zestaw lokalnych serów. Pragnienie gaszą lemoniady – truskawkowa i z pieczonych cytryn.

lemoniady

Jeden kęs i wszystko jasne – w tym miejscu hummus to mus. Wielbiciele kremowej pasty z cieciorki znajdą tu swój przysmak w najlepszej odsłonie: świetnie doprawiony, z wyraźną, sezamową nutą, skąpany w oliwie, z idealnym balansem kwasu, soli i słodyczy. Do tej pory pierwsze miejsce w moim humusowym rankingu zajmował ten z Ahimsy, ale tutejszy z pewnością mu dorównuje, a biorąc pod uwagę liczbę wariacji, wręcz przewyższa.

hummus2

hummus3

W tutejszym menu hummus występuje w kilku odsłonach – mój wybór padł na ten doprawiony chrzanem, papryką i czarnuszką, a moja towarzyszka postawiła na typowo letnią wariację ze świeżym bobem i migdałami. Hummus i chrzan to nieoczywista, ale wyjątkowo zgrana para, a bób i hummus, jak na strączki przystało, również zgrały się świetnie.

naan

Pastom towarzyszyły indyjskie placki, na mój gust zbyt mocno spieczone, ale hojna porcja humusu pozwoliła o tym zapomnieć. Chwilę później na stół trafiły miseczki z kolejnymi przekąskami, a przy tej okazji warto wspomnieć o przepięknej (glinianej, kamionkowej?) zastawie, w której „zielone” dania prezentowały się wyjątkowo apetycznie. Lokalne sery to zawsze strzał w dziesiątkę, podobnie jak wegański smalec na bazie selera (jeśli nie myli mnie smak), ale pastę z awokado solidnie doprawiłabym najzwyklejszą solą i świeżo mielonym pieprzem.

awokado

Lemoniady były orzeźwiające, ale znów – każdej z nich przydałaby się hojna szczypta cukru. Rozumiem, że w wegetariańskich przybytkach unika się „białej śmierci” pod każdą postacią, ale w tym wypadku to kompromis na rzecz smaku.

Czy tu wrócę? Jak najbardziej, oczywiście z Agnieszką, która hummus kocha miłością najszczerszą, więc właściciele „w kontakcie” już dziś mogą nas dodać do listy wiernych gości. Oby było jeszcze smaczniej.

Kasia

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Może zainteresuje Cię również